niedziela, 30 sierpnia 2015

Rozdział 27



Rozdział 27
                                       Dean


Zaprowadziłem ją do środka, do łazienki. Pomogłem jej obmyć ręce i twarz, a potem przyniosłem jej czystką koszulkę, żeby mogła zrzucić te przesiąknięte krwią. T-shirt spokojnie robił jej za sukienkę. Poszliśmy do pokoju. Tam posadziłem ją na łóżku i zająłem miejsce obok niej.
- Powiesz mi teraz co się stało?- spojrzała na mnie smutno.
- Zrobiłam coś okropnego- wydukała z trudem powstrzymując łzy. Złapałem ją za rękę i zmusiłem do patrzenia w oczy.
- Ja codziennie robię okropne rzeczy i jakoś nadal ze mną rozmawiasz. Powiedz mi, ja nie będę oceniał. – pociągnęła nosem.
- Jeden chłopak, dziecko Gabe’a, strasznie zmasakrował brzuch twojej siostry- napiąłem mięśnie- Przybyłam w odpowiednim momencie, żeby zabliźnić jej rany. O matko, Dean… Ona była taka słaba. Mówiła, że on zaraz może wrócić. Potem pojawił się chłopiec, cały we krwi. Co byś pomyślał na moim miejscu? Że to on skrzywdził Iris. Więc… Pokazałam mu swoją duszę. Wiesz co to oznacza- tak. Chłopiec umarł na miejscu- Potem Iris oznajmiła, że on był nie winny- z jej oczu wyleciało parę łez. – Zabiłam niewinnego człowieka i złamałam przy tym pieczęć. Przeze mnie zostały jeszcze trzy…- przytuliłem ją mocno do siebie.
- Nie płacz,  nie jestem na ciebie zły. Ja pewnie postąpiłbym tak samo na twoim miejscu. Dziękuję, że pomogłaś mojej siostrze- pogłaskała mnie po policzku.
- Ty mnie jako jedyny rozumiesz. Ale oni- spojrzała do góry- Oni w życiu tego nie zrozumieją. Dopuściłam się zdrady i zabiłam człowieka z powodu demona. Jestem przygotowana na karę i to pewnie nasze ostatnie spotkanie- zatkało mnie. Nie, nie, nie. Ona musiała się mylić. Nie mogli mi jej zabrać.
- nie mów tak proszę- powiedziałem łamiącym się głosem. Uśmiechnęła się smutno.
- Jestem realistką, Dean. Ty też powinieneś- pokręciłem głową.
- Uciekniemy.
- To anioły, Dean. Oni mnie znajdą i kara może by przez to jeszcze bardziej surowsza. Dean- teraz to ona zmusiła mnie, żebym na nią popatrzył- Kocham cię i cieszę się, że mogłam spędzić z tobą czas. – pocałowała mnie delikatnie.- A ty mnie kochasz, Dean’ie Teample?
- Oczywiście, że cię kocham Ario. Kocham cię ponad wszystko – uśmiechnęła się i ponownie mnie pocałowała.
- Zaszalejmy tej ostatniej nocy- powiedziała.
- Dla ciebie wszystko. – wstaliśmy i ruszyliśmy do wyjścia. – Zaczekaj!- zatrzymała się i spojrzała na mnie. Uklęknąłem.- Niestety nie miałem czasu zakupić pierścionka, ale w zamian będziesz sama mogła wybrać. Ario, wyjdziesz za mnie?- zaśmiała się radośnie.
- Jesteś szalony- uklęknęła i mnie przytuliła- Tak, wyjdę za ciebie.
                                                      ***
Do pokoju wróciliśmy strasznie weseli. Cała ceremonia trwała dziesięć minut. Najpierw oczywiście pojechaliśmy po obrączki no i obiecany Arii pierścionek zaręczynowy. No i kupiłem Arii sukienkę, bo nie mogła paradować jedynie w mojej koszulce. Po ślubie, kiedy oficjalnie stała się panią Teample zabrałem ją do jednego z lepszych barów. Mało romantyczne, ale nie mieliśmy czasu. Poza tym dziewczyna nie narzekała.
- Dean, pomożesz mi?- zapytała, odwracając się do mnie plecami. Uśmiechnąłem się pod nosem. Rozpiąłem jej suwak i pozwoliłem tkaninie opaść swobodnie na podłogę. Aria odwróciła się i zarzuciła mi ręce na szyje. Złączyła nasze usta w pocałunku. Zaniosłem ją na łóżko przy okazji pozbywając się moich ubrań. Tej nocy kochaliśmy się długo. Nigdy nie poczułem się z żadną dziewczyną tak jak z nią. Aria była moją miłością.
                                                           ***
Obudziłem się nad ranem. Arii nie było. Rozejrzałem się po pokoju. Moje ubrania, które powinny walać się po podłodze leżały złożone na krześle. Ogólnie w pokoju panował porządek. Dostrzegłem kartkę i białe pióro na stoliku nocnym. Chwyciłem obie te rzeczy. Okazało się, że to był list. Zaczął czytać.
Kochany Dean’ie
Jesteś najwspanialszym stworzeniem, które spotkałam przez całe swoje życie na ziemi. Nie żałuję ani jednej chwili spędzonej z tobą. Chciałabym cię przeprosić za to, że nie mogłam uleczyć Jim’a ani Lucas’a gdyż przez demony tracimy swoją moc. Mam nadzieję, że ani ty ani oni nie będę mieli mi za złe. Ucałuj Sam’a, Luke’a, Julian’a no i Iris jeśli ją spotkasz. Zostawiam ci moje pióro, żebyś miał cokolwiek mojego poza obrączką i wspomnieniami. Zrozumiem jeśli postanowisz je wyrzucić. Ja swoje błyskotki zachowam. Chciałam ci powiedzieć, że cię kocham, będę do końca świata.
                                                                                Na zawsze twoja, Aria
List odłożyłem na stolik. Pióro przyłożyłem do policzka i zamknąłem oczy. Ona naprawdę odeszła. Rozpłakałem się.

                                                            Iris
Dwa tygodnie. Do dnia, w którym mieliśmy uwolnić Lucyfer’a zostało 14 dni. Ten fakt był przerażający. Nadal kilkanaście osób nie przeszło przemiany, w tym Harry. Jednak jego niepokój zmalał od kąt Adam mnie porwał. Obóz od kąt tamten psychol nie żyje zachowywał się inaczej. Jakby cały strach związany z tym chłopakiem znikł i pozostawił spokój. Obowiązki Adam’a dotyczące prowadzenia treningów przejął na dobre Zayn. Był jednym z lepszych wojowników i nadawał się do tej roboty. Ja dalej prowadziłam treningi z Noah’em i Quinn’em. Logan oferował mi zmianę, ale po dłuższej rozmowie doszliśmy do wniosku, że on i Noah będą się niepotrzebnie rozpraszać siebie nawzajem. Wiem to z własnego doświadczenia, bo Harry’emu czasami zdarzało się do nas zajrzeć. Kiedy prosiłam go, żeby tego nie robił on tylko się ze mnie śmiał i dalej robił to samo. Dziś o dziwo nasza trójka miała spokój. Kiedy skończyliśmy i opuściliśmy salkę, na zewnątrz panowało wielkie poruszenie. Podszedł do nas jeden z chłopaków.
- Mieliście już przemianę ?- zapytał. Cała nasza trójka skinęła głową.- Świetnie. – wskazał na moich towarzyszy- Idźcie lepiej do kuchni i bierzcie się za kolację. Iris, musisz nam pomóc. Pytaj każdego kogo spotkasz czy przeszedł przemianę. Osoby, które przeszły odsyłaj do Zayn’a do salki na trening. Osoby, które nie przeszły odsyłaj do Logan’a do szkoły. Osoby, które są w trakcie wysyłaj do garażu.
- Coś się stało?- zadałam pytanie.
- Jeszcze nie, ale za parę godzin Gabe ma przyjechać z wizytą. Chłopacy doszli do wniosku, że nie może się dowiedzieć o przemianach i ustalili ten plan. No dalej, ruszaj. Trzeba się spieszyć! – i pobiegł do grupki niedaleko nas. Tak, więc wykonywałam rozkaz i odsyłałam osoby tam gdzie powinny być. W ciągu godziny każdy był w odpowiednim miejscu. Niall, Liam i Louis pojechali z ludźmi w trakcie procesu do jakiegoś miasta, kawałek drogi stąd, żeby ich ukryć. Logan wyprowadził osoby, które jeszcze nie przeszły przemiany (poza Harry’m, który musiał tu być podczas wizyty Gabe’a) w las, usprawiedliwiając to treningiem w terenie. Osoby, które miały już to za sobą miały z Zayn’em dodatkowy trening w salce, żeby Gabe niczego nie podejrzewał. Kiedy na ulicach panowała pustka udałam się do biura Harry’ego. Chłopak gorączkowo nad czymś pracował.
- Może ci w czymś pomóc?- chłopak podskoczył przeprażony.- Przepraszam.
- Nic się nie stało- odparł nerwowo- Nie, dam sobie radę. Wszystko gotowe?- przytaknęłam. Chłopak zaczął dalej nawalać w klawiaturę. Westchnęłam i stanęłam za jego plecami. Położyłam ręce na jego barkach i zaczęłam masować. Usłyszałam pomruk zadowolenia.
- Za bardzo się przejmujesz- stwierdziłam.
- Tobie nie wjedzie już do głowy w przeciwieństwie do mnie. Boję się, że dowie się prawdy o przemianach i stanie się coś złego i to wszystko będzie moją winą- wywróciłam oczami.
- Jeśli mu pokażesz, że się boisz to na pewno cię sprawdzi. Jeśli  będziesz pewnym siebie dupkiem to uzna, że wszystko jest w normie- spojrzał na mnie z rozbawieniem.
- Musiałaś dodać, że jestem dupkiem, prawda?- wzruszyłam ramionami.
- Nie miałam powodu kłamać- roześmiał się i porwał mnie na swoje kolana. – Puszczaj!
- Nie mam powodu- mruknął i uśmiechnął się chytrze. Wywróciłam oczami.
- To nie jest śmieszne. – rzekłam.
- Dla mnie jest- i wtedy rozległo się pukanie. Harry wręcz zepchnął mnie ze swoich kolan i popędził do drzwi. Otrzepał swój strój z niewidzialnego pyłku, poprawił włosy, odchrząknął i w końcu je otworzył. – Cześć tato!- przywitał się z szerokim uśmiechem.- Cześć, jestem Harry- przedstawił się komuś. W końcu do środka wszedł Gabe w towarzystwie jakiegoś chłopaka.
- Cześć, ojcze- wypowiedziałam te słowa ze sztucznym optymizmem. Tak naprawdę miałam ochotę zwymiotować. – Iris- powiedziałam do chłopaka, który obrzucił mnie bez skrępowania ciekawskim spojrzeniem (przez chwilę zatrzymując się na moim biuście). Harry o dziwo zachował spokój i nie zwrócił na to uwagi.
- Iris mogłabyś przynieść krzesło dla naszego gościa?- zapytał Styles. Nie mogłam się sprzeciwić i posłusznie wykonałam polecenie. Cała trójka mężczyzn zasiadła, ja musiałam stać za Harry’m jakbym była jego ochroniarzem.
- Widzę synu, że Iris pełni funkcję sekretarki. Cieszy mnie fakt, że nie jest już taka oporna- uśmiechnął się do mnie Gabe. Z niechęcią odwzajemniłam gest. – Przyjechałem tu w sprawie Adam’a- oznajmił.
- Adam porwał i znęcał się nad Iris, tato. Łamał zasady, trzeba było go ukarać. Proste. – tłumaczył Harry. Gabe po chwili zastanowienia skinął głową.
- Masz rację. Nie gniewam się, to w jaki sposób zachował się w stosunku do Iris było niewybaczalne- no bo wcale ty mu tego nie kazałeś zrobić, ojczulku.- Skoro Adam nie żyje, ktoś musi go zastąpić. Tak, więc przywożę wam nowego brata. To jest Bruno- przedstawił nam chłopaka.- Iris, zaprowadzisz go na trening? Ja wtedy bym omówił parę spraw z Harry’m- posłusznie skinęłam głową i ruszyłam ku wyjściu. Bruno poszedł za mną.
- Witamy w niewidzialnym miasteczku- powiedziałam bez charyzmy.- Tutaj każdy jest dziwadłem. – poczułam mocne uderzenie w plecy, przez co spadłam ze schodów. Kiedy odzyskałam świadomość spojrzałam na chłopaka. – Co ci odbiło?- warknęłam. Pochylił się nade mną.
- Myślisz, że Adam był psycholem? Oh, ślicznotko. Ja będę twoim największym koszmarem.
Bruno

-------------------------------------------------------------------------------------
I jak, podoba się? Mam nadzieję, że tak. Adam umarł, przyszedł Bruno :') Wprowadzi zamieszanie? I czy Dean i Aria kiedyś się jeszcze spotkają? Nn pojawi się do środy lub do piątku wieczorem gdyż wyjeżdżam na wyjazd integracyjny. Proszę was bardzo o komentarze i zapraszam na first-human-later-angel.blogspot.com 


2 komentarze:

  1. Świetny :D
    Bruno... bd ciekawie :D
    Aria na 100% spotka się jeszcze z Dean'em :D
    Już nie mogę się doczekać nn :D
    Dziękuję :* - Asia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział bardzo mi się podoba!
    Już na samym początku przestałam lubić nowego bohatera haha

    Dominika

    OdpowiedzUsuń