Rozdział 26
Iris
W
ciągu tych paru dni połowa obozu przeszła przemianę. Byli w tym między innymi
Noah, Quinn i współlokatorzy Styles’a. Harry osobiście jeszcze nie doświadczył
zmiany koloru oczu i widać było, że go to trapi, chociaż zaprzeczał. Swój
nastrój tłumaczył zmęczeniem. Chciałam mu jakoś pomóc, ale nie miałam jak. No
bo procesu nie przyspieszę, a tylko to mogło by go zmienić. Szłam na trening
kiedy dogonił mnie Adam.
-
Spieszę się- mruknęłam i starałam się pójść dalej, ale chłopak stanął mi na
drodze.- Suń się- warknęłam, a on wyszczerzył się tym swoim paskudnym, rekinim
uśmiechem.
-
Może trochę grzeczniej, co?- wlepił we mnie spojrzenie lodowato-niebieskich
oczu. O wiele lepszy by było czarne. – Musisz odpuścić sobie dzisiaj trening z
lamusami. Harry na ciebie czeka w garażu. – omiotłam go spojrzeniem.
-
Niby czemu to ciebie przysłał po mnie? – liczyłam moje pytanie zbije go z tropu
i faktycznie okaże się, że kłamie. Jednak Adam wzruszył ramionami.
-
Byłem pod ręką. No chodź, wiesz, że Harry nie lubi czekam- chwycił mój
nadgarstek i pociągnął w stronę wyznaczonego miejsca.
-
Ekhm- odchrząknęłam- Adam, znam drogę i świetnie poradzę sobie sama.
-
Harry kazał mi cię przyprowadzić osobiście. Widocznie ma dla mnie jakieś
zadanie- nie wnikałam tylko szłam dalej za tym psychopatą. Kiedy dotarliśmy do
drzwi, Adam jak „gentelman” otworzył mi je i puścił przodem.
-
Harry?- rozległo się echo. Odwróciłam się do chłopaka. – No i gdzie on jest?-
Adam ponownie się wyszczerzył.
-
Zaszła drobna zmiana planów. – zorientowałam się, że to pułapka, ale było już
za późno. Adam uniósł łom i walnął mnie nim w czoło. Straciłam przytomność.
Harry
Siedziałem
w biurze kiedy rozległo się pukanie.
-
Proszę- powiedziałem a w pomieszczeniu pojawili się Noah i Quinn. – Czy wy nie
powinniście mieć treningu?- spojrzeli na siebie zdezorientowani.
-
Iris nie przyszła. Myśleliśmy, że po prostu się u ciebie zasiedziała- zamknąłem
laptop na którym właśnie pisałem i spojrzałem na nich.
-
Jak to Iris nie przyszła?
-
No nie pojawiła się na treningu- tłumaczył Noah- Po kwadransie postanowiliśmy,
że przyjdziemy tutaj. – wstałem.
-
Wracajcie i zacznijcie sami. Pójdę zobaczyć czy nie ma jej w waszym domku-
kiedy cała nasza trójka opuściła biuro, zamknąłem je na klucz i pobiegłem do
ostatniego domku. Zapukałem trzy razy i wszedłem do środka.- Iris!- wydarłem
się. Nie doczekałem się odpowiedzi. Najpierw przebiegłem cały parter w
poszukiwaniu dziewczyny. Potem przyszła kolej na górę. Skończyłem na jej
pokoju. Tak też nikogo nie było. Usiadłem na jej łóżku i ukryłem twarz w
dłoniach. Czemu miałem najgorsze scenariusze? Przecież mogła chcieć pobyć
trochę sama. No, ale jednak by powiedziała o tym komuś, pewnie Noah’owi. Inne
pozytywne wyjaśnienia też miały niepasujące odpowiedzi. Czyli musiało się coś
stać. Modliłem się, żeby nie okazało się, że odeszła. Jeśli faktycznie miała
już dosyć obozu , a jej uczucie do mnie nie było silne na tyle, żeby zostać?
Nie, nie mogę o tym myśleć. Czy prędzej opuściłem ten dom i ruszyłem w stronę
salki gdzie czekali na mnie Noah i Quinn. Dzisiaj ja przeprowadzę z nimi
trening. Najpierw minąłem jednak pozostałych.
-
Harry!- krzyknął Zayn i podbiegł do mnie. – Możesz mi powiedzieć czemu mnie nie
uprzedziłeś?- zapytał zły. Uniosłem brew.
-
O czym ci nie powiedziałem, Zayn?- prychnął.
-
Nie udawaj, że nie wiesz. Postanowiłeś wysłać Adam’a na jakąś farmę i nie
pytając mnie, przydzieliłeś mi przeprowadzenie treningu?
-
Co?- nic z tego nie rozumiałem. Czy tajemnicze zniknięcie Iris i „moje”
wysłanie Adam’a na jakąś farmę jakoś się łączyły. Raczej tak. – Gdzie widziałeś
go ostatnio?- zapytałem prędko.
-
Przyszedł tutaj i mi powiedział to przy wszystkich. – westchnąłem- Coś się
stało? – pokiwałem głową.
-
Iris zniknęła- Zayn zaklął pod nosem.
-
To Adam- powiedział szorstko- Tim spóźnił się kilkanaście minut. Kiedy tu biegł
widział jak Adam prowadzi Iris do garażu. Nie zwrócił na to większej uwagi-
teraz ja przekląłem.
-
Zabiję tego gnojka. Dobra, Zayn. Dokończ trening i później wraz z pozostałymi z
naszego domku zajmiecie się obozem do mojego powrotu. Jak coś zabieram Naoh’a i
Quinn’a- klepnąłem go w ramię i oddaliłem się w stronę salki, gdzie Iris na co
dzień trenuję chłopaków. Posłusznie czekali na mnie.
-
Nie było jej?- zapytał zmartwiony Quinn. Pokręciłem głową.
-
Adam ją porwał- wyjaśniłem im co do tej pory udało mi się ustalić.
-
Każdy z naszych aut ma nadajnik jak kiedyś mówiłeś. Jeśli Adam o tym nie wie,
albo zapomniał i nadajnik nadal tkwi gdzieś w samochodzie możemy go namierzyć-
zasugerował Noah. Pomyślałem chwilę.
-
Na ogół zajmował się tym Malcolm, a za nim ja rozgryzę ten system z Iris może się
coś stać- Noah uśmiechnął się słabo.
-
Wiesz… Malcolm trochę mnie podszkolił i tak się składa, że będę umiał namierzyć
to auto w mniej więcej trzy minuty- spojrzałem na niego jak na zbawiciela.
-
Jeśli to zrobisz będziesz moim bohaterem.- pociągnąłem go do biura. Quinn
poszedł wraz z nami. Odpaliłem laptopa i podałem go chłopakowi. Chłopak
westchnął ciężko i włączył jakiś program. Wpisał tak jakieś kody i inne bzdety
i tak jak mówił po trzech minutach pokazała się mapa z czerwonymi kropkami. Jedna
się poruszała, pozostałe były w jednym miejscu.
-
To nasz cel- wskazał na tą ruszającą się plamkę.- Mówiłeś, że Adam jedzie na
jakąś farmę? – skinąłem głową. Noah wskazał inne miejsce.- Za pewne zmierza tu.
Farma rodziny McCalisterów.
- Bierz laptopa. Jedziemy za nimi.
Iris
Otworzyłam
oczy i poczułam potworny ból głowy. Kiedy przejechałam dłonią po bolącym
miejscu. Wyczułam guzka i zaschnięta krew.
-
Cholera- szepnęłam. Rozejrzałam się. Byłam w jakieś stodole. Miałam skrępowane
nogi. No i w kącie siedział Adam.
-
Księżniczka się obudziła-zarechotał. – Zabawę czas zacząć.
-
Czemu to zrobiłeś?- warknęłam.- Mam prawo wiedzieć- zaśmiał się.
-
To ja ustalam twoje prawa. Zdradzę ci powód jeśli… Jeśli zdejmiesz koszulkę-
prychnęłam.
-
Na serio jesteś zdesperowany- uklęknął koło mnie.
-
I tak skończysz bez niej. Teraz pytanie czy sama jej się pozbędziesz i przy
okazji dostaniesz odpowiedź czy będę musiał ci pomóc- wywróciłam oczami i
pozbyłam się mojego czarnego podkoszulka. Czułam się niezręcznie będąc w
koronkowym staniku przed Adam’em. Gwizdnął z uznaniem. – No to teraz już wiem
dlaczego Harry na ciebie leci. Cycki to ty masz fajne- bez skrępowania jego
dłoń wylądowała na jednym z nich. Wbiłam w niego wściekłe spojrzenie i
próbowałam ściągnąć jego dłoń. W końcu ją zabrał.
-
Skoro możesz teraz podziwiać moją klatkę piersiową zdradź mi powód o co w tym
wszystkich chodzi- oddalił się na bezpieczna odległość żebym nie mogła go
dopaść.
-
To proste. Ojciec mi kazał.
-
Co? Niby dlaczego?
-
Od kąt się pojawiłaś wszystko się zmienia. Niegdyś podporządkowani chłopcy,
dzisiaj zbuntowane cioty. Jeśli znikniesz może sytuacja znów będzie jak kiedyś.
A na twoje miejsce przyjdzie ktoś porządny- obserwowałam go ze spokojem. Czyli
Gabe widzi we mnie konkurencje. Boi się mnie.
-
Zabijesz mnie?- zaklaskał.
-
Brawo, widzę, że zaczynasz rozumieć. Przy okazji upiekę dwie pieczenie. Ty
zginiesz, a zaraz potem kolejna pieczęć zostanie złamana.- przełknęłam ślinę.
-
Jaka?- starałam się, żeby mój głos się nie załamał. Wzruszył ramionami.
-
Powiedzenie tego, będzie cię kosztować…
-
Nie zdejmę przed tobą stanika, nie licz na to – oznajmiłam.- Zresztą jeśli umrę
to nie będzie już moja sprawa.
-
Wmawiaj sobie. Dobra, musimy zaczynać, kotku. Wyciągnął dość duży nóż. – Widzę,
że zakryłaś moje poprzednie dzieło. Tym razem zrobimy większe- przejechał
końcem noża po moim brzuchu. Już chwilę później zdobił go napis „moja” o wiele
większy niż poprzedni. Poleciało mi parę łez. – Pomęczył bym cię jeszcze
trochę, ale trzeba się spieszyć- bez uprzedzenia wbił mi nóż w środek brzucha
tak, że wystawała sama rękojeść. Przekręcił go parę razy. Poczułam, że krew
wypływa mi z buzi. Nawet nie krzyknęłam. To było ponad moje siły.- Zaraz
przyleci anielica. Lecę po chłopca. Mam nadzieję, że trafisz do czyśćca. Pa
kwiatuszku- pomachał mi na do widzenia i opuścił stodołę. Zostawił mnie
konającą. Zamknęłam oczy. Może tak będzie lepiej? Może jakimś cudem trafię na
rodziców i Malcolm’a? Szkoda tylko, że nie pożegnałam się z braćmi i
przyjaciółmi. No i Harry’m. Z wielką chęcią powiedziałabym mu jeszcze raz, że
go kocham.
-
O matko, Iris!- rozległ się kobiecy głos. To był anioł.
-
Znamy się- wyszeptałam. Pokręciła głową.
-
Mam na imię Aria. Jestem… Dziewczyną Dean’a- przyjrzałam się.
-
Jesteś aniołem. Nie możesz być jego dziewczyną- stwierdziłam. Machnęła ręką i
przykucnęła koło mnie.
-
Długa historia, a teraz trzeba pomóc
tobie. To może zaboleć- i tak też było. Wyciągnęła nóż i odrzuciła go w
bok.
-
Może zachowaj, gdyby wrócił.- położyła dłoń na mojej ranie, która przestawała
przez to krwawić. Zabliźniała się. – Nie pomagaj mi…
-
Muszę to zrobić- gdy już rana się zagoiła w stodole rozległ się głos:
-
Co do …- przybył tutaj nastolatek pobrudzony krwią. To pewnie o nim mówił Adam.
Wściekła Aria wstała i ruszyła w jego stronę.
-
Zamknij oczy, Iris!- ostrzegła mnie.
-
To nie on!- ale było już za późno. Aria pokazała chłopcu swoją prawdziwą postać
w wyniku czego chłopiec zmarł.
-
Co powiedziałaś?- kiedy było już po wszystkim.
-
To był zwykły farmer, który pewnie przed chwilą zabił zwierzę, żeby mieć co
jeść. To nie on mnie skrzywdził, tylko Adam!- anielica patrzyła na mnie
przerażona.
-
O matko… Zabiłam nie winną osobę… Przy okazji złamałam siódmą pieczęć- czyli o
tym mówił Adam. – O nie.. – ukryła twarz w dłoniach i zniknęła. W tym czasie
rozległ się strzał. Z bólem podniosłam się i pokuśtykałam do wyjścia, mijając
ciało chłopca. Na zewnątrz pierwsze co zobaczyłam to bezwładnie leżące ciało
Adam’a na ziemi. Miał otwarte oczy, a wokół niego był za pewne jego mózg. Potem
zrozumiałam, że ktoś trzyma mnie w ramionach. Był to Harry i szeptał, że jestem
bezpieczna.
Dean
Stałem
na ganku kiedy nagle pojawiła się Aria. Była roztrzęsiona. Na jej ubraniach i rękach
dostrzegłem krew. Podbiegłem do niej i przejrzałem czy jest ranna. Na szczęście
nie była.
-
Co się stało?- pokręciła głową i wtuliła się mocno we mnie. Jej ciałem
zawładnął szloch. Nie wnikałem. Po prostu mocno ją przytuliłem.
---------------------
Miała być drama to jest. Podoba wam się rozdział? Coś was zaskoczyło? Cieszycie się, że Adam nie żyje? Nn dodam do poniedziałku, proszę o komentarze, zapraszam na mojego drugiego bloga .
<3
OdpowiedzUsuń♡♥♡
OdpowiedzUsuńŚwietny :D
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze, że Adam nie żyje :D
Już nie mg się doczekać nn :D
Dziękuję :* - Asia :)
Dobrze tak Adamowi!
OdpowiedzUsuńBiedna Aria
Dominika