wtorek, 25 sierpnia 2015

Rozdział 25


Wow, to już 25 rozdział. Chciałabym go zadedykować każdej czytelniczce :) 
Dziękuję też Sabinie Styles za wspaniały zwiastun na mojego drugiego bloga Jak się stałem
https://www.youtube.com/watch?v=jtpn8GLr8Tg



 Rozdział 25

                                        Iris


Wyznanie Harry’ego było dla mnie wybawieniem. Uczucie, że ktoś cię kocha w tym całym koszmarze było nie do opisania. Najśmieszniejsze w tym wszystkim było to, że niespełna miesiąc temu go nienawidziłam. Ale w tym świecie wszystko jest możliwe. Od powrotu Logan’a minęły trzy dni. Chłopak ponownie zamieszkał wraz z Harry’m. W końcu udało się ich pogodzić. Co prawda ta relacja nie była już taka jak kiedyś, ale z czasem na pewno to się zmieni. No i w końcu mamy normalne oczy.
                                                         Noah
Moje rany już w dużej ilości się zagoiły, chociaż nadal mam problemy ze wstawaniem z łóżka. Mimo wszystko musiałem powrócić do swoich obowiązków, za równo jeśli chodzi o pracę w kuchni jak i o treningi. Cieszył mnie fakt, że miałem je mieć „indywidualne”. Harry pozwolił Iris przejąć Quinn’a od Adam’a oraz przy okazji trenować mnie. Iris może była dziewczyną, ale co jak co potrafiła porządnie przywalić i nie jeden chłopak już zdołał się o tym przekonać. Cieszyło mnie też jej szczęście. Od kąt dowiedziała się co oznaczają te czarne oczy i wyznała sobie ze Styles’em miłość jest zupełnie inną osobą (tak, powiedziała mi wszystko). Nie sądziłem, że będę mógł ją oglądać z szerokim uśmiechem i radością z życia. Też chciałbym mieć takie podejście. Może ja też się tak zmienię kiedy wyrwę się spod kontroli Gabe’a? To, że odzyskałem Logan’a nie oznaczało, że zacznę patrzeć na życie przez różowe okulary. Wciąż moje myśli zadręczali wiecznie niezadowoleni rodzice, idealny braciszek Julian i to, że jestem potworem. Podszedłem do okna. Otworzyłem je i przysiadłem na parapecie. Zobaczyłem właśnie, że blondynka opuściła nasz dom. Kiedy podniosła wzrok pomachałem jej.
- Uważaj, żebyś nie wypadł- krzyknęła z troską. Posłałem jej uśmiech.
- Nie przejmuj się, nic mi nie będzie- odkrzyknąłem. – Dokąd się wybierasz?- zamiast iść tam gdzie się kierowała podeszła pod okno, żeby cały obóz nie musiał słyszeć naszych wrzasków.
- Jadę do miasta- oznajmiła. Gwizdnąłem.
- No proszę, już widać, że owinęłaś sobie Harry’ego wokół palca- pokazała mi język.
- On nic nie wie i chciałabym, żeby tak zostało- powiedziała trochę ciszej- Obiecasz, że to zostanie między nami?- położyłem rękę na sercu.
- Przysięgam na wszystko, że cię nie wydam. A zdradzisz mi chociaż po co jedziesz?- uśmiechnęła się dumnie.
- Jadę zrobić sobie tatuaż- pokręciłem głową z rozbawieniem.
- Inicjały „HS” albo „kocham Harry’ego” albo „I+H= <3” ?- zapytałem, a ona spiorunowała mnie wzrokiem.
- Smutno mi, że masz mnie za taką kretynką. Naprawdę, Noah. Zawiodłam się na tobie. – pociągnąłem nosem.
- Nie chciałem cię urazić. To powiesz mi w końcu co sobie wytatuujesz? – pokręciła głową
- Sama jeszcze nie wiem. Zobaczysz jak wrócę. I pamiętaj- nic nie wiesz- pomachała mi na pożegnanie i udała się tam gdzie trzymamy auta. Westchnąłem i zamknąłem oczy. Życie jako dziewczyna pewnie byłoby dla mnie o wiele prostsze.
- O czym tak myślisz?- otworzyłem oczy i zerknąłem w miejsca skąd dochodził głos. W drzwiach stał oparty Logan. Miał na sobie tylko dresy. Widać było, że wyszedł przed chwilą spod prysznica. Świadczyły o tym jego mokre włosy. Musiałem przyznać, że prezentował się bardzo dobrze. Posłałem mu słaby uśmiech.
- Nad życiem.
- Przeszkadzam?
- Nie- odparłem natychmiast, chociaż nie byłem pewny czy to była dobra decyzja. Kochałem go i niby wybaczyłem, ale nadal czułem do niego żal o te miesiące ze złamanym sercem. Niepewnie podszedł do okna.
- Wszystko w porządku?- złapał mnie za dłoń- Wiesz, że możesz na mnie liczyć?- skinąłem głową, choć nadal nie byłem pewny. Westchnął i mnie puścił- Chyba jednak dam ci teraz spokój- odwrócił się.
- Nie- oznajmiłem- Nie zostawiaj mnie znowu.- Logan spojrzał mi w oczy.
- Obiecuję, że tego więcej nie zrobię- i musnął szybko moje usta. Potem usiadł razem ze mną na parapecie. Położył się na moim torsie i splótł nasze palce. Mimo, że nie odzyskałem do niego zaufania nie zniósł bym jego braku. Logan nie był mi obojętny. I mam nadzieję, że faktycznie ze wzajemnością.
                                                         Dean
Zaliczyłem kolejną kłótnię z Sam’em. Zjechał mnie za to, że jestem samolubny i że to przeze mnie Jim leżał w szpitalu. Miał trochę racji, jednak nie mógł mnie całego obarczyć winą. Opuściłem pokój trzaskając drzwiami. Udałem się do parku.
- Aniele Boży, stróżu mój…- zacząłem. Tak przyzywam Arię. Zjawiła się od razu. Uśmiechnąłem się szeroko na jej widok czego ona nie odwzajemniła. Zaniepokoiło mnie to.
- Czego chcesz, Dean?- zapytała szorstko unikając patrzenia w moje oczy.
- Chciałem cię zobaczyć i…- prychnęła.
- Nie możesz mnie tak przyzywać kiedy ci się żywnie podoba. Ja mam swoje obowiązki i z tego co wiem ty też masz swoje- czyli, że ta zimna anielica wróciła.
- Co się dzieje, Aria? Czemu się tak zachowujesz?- zacisnęła pięści.
- Bo to co się stało nie powinno się stać- powiedziała przez zaciśnięte zęby. – Nie możemy się więcej widywać- zamarłem. Nie, nie, nie. To nie mogła być prawda.
- Ale, Aria, dlaczego? – spojrzała wściekła na mnie. Jednak w jej oczach dostrzegłem jedynie ból.
- Łamiemy zasady, Dean. – roześmiałem się, ale nie było tak cienia radości.
- Mówisz to mi, Ario? Przecież co chwile łamię wszelkie zasady. I myślałem, że ludzkie życie ci się podoba. Wydawałaś się taka szczęśliwa. Co się zmieniło? – z jej oczy trysnęły łzy. Nie sądziłem, że anioły potrafią płakać.
- Nie mogę ci powiedzieć, Dean. Po postaram staram się nas ochronić- prychnąłem.
- Chyba samą siebie- pokręciła głową- Wiesz, że się ich nie boję. I jestem gotowy zaryzykować.
- Wiem- szepnęła. Wziąłem ją w ramiona, a ona zaczęła szlochać- Boję się o ciebie.
- Nie tak jak ja o ciebie- odsunęła się trochę ode mnie i przejechała dłonią po moim policzku.
- Kiedy mnie pocałujesz, głąbie?- uśmiechnąłem się.
- Teraz- nachyliłem się i złączyłem nasze usta w delikatnym pocałunku.
                                                            Sam
Poszedłem za nim, żeby sprawdzić co ma do ukrycia. Jak się okazało spotyka się z anielicą co było dla mnie kompletnym szokiem. Gdy tylko blondynka zniknęła, podszedłem do brata. Spojrzał na mnie wściekły.
- A ty tu czego? – warknął.
- Czemu mi nie powiedziałeś?- zacząłem łagodnie- Zrozumiałbym- na chwilę na jego twarzy ujrzałem przerażenie, które potem zastąpiła powaga.
- Jesteśmy dorośli i nie musimy sobie wszystkiego mówić jak papużki nierozłączki- usiadłem na pobliskiej ławce i ukryłem twarz w dłoniach.
- Nie rozumiesz prawda? Jeśli ktokolwiek z góry się o tym dowie to…
- I tak nie wierzę w Boga, więc…- prychnąłem.
- Ty może nie i za pewne upiecze ci się jak zawsze, ale jeśli oni dowiedzą się o Arii to ona będzie miała wielkie kłopoty.
- Jesteśmy ostrożni- wyśmiałem go.
- Właśnie widziałem. I pewnie poprzednie spotkania nie były lepsze- uniósł ręce w geście kapitulacji.
- Dobra już dobra. Będziemy ostrożniejsi.
- Jesteś pewien, że chcesz ryzykować jej kosztem? Dean, Aria to anielica, nie kolejna dziewczyna.- pokiwał głową.
- Jestem tego świadomy. I dlatego warto dla niej zaryzykować.
                                                         Iris
Salon tatuaży nie był wielki. Górowała tu głównie czerwień. Tatuaż miała wykonać mi gotka.
- To co sobie życzysz? – przez całą drogę o tym myślałam.
- Motyl- odparłam i opisałam jak ja go widziałam. Kobieta wykonała szybki szkic, który mnie zadowolił. Chciałam go mieć na prawym biodrze. Miał przykryć wyryty przez Adam’a napis „moja”. Jeśli chodzi o symbolikę… Wolność. Tak, to trochę oklepane. No i motyl kojarzył mi się jako coś dziewczęcego. Mimo to chciałam go sobie wytatuować.
- To twój pierwszy tatuaż?- pokręciłam głową. Moim pierwszym tatuażem była klatka na demony, którą Adam brutalnie usunął z mojego ciała. Tak, więc kiedy poczułam pierwsze nakłucie nawet nie mrugnęłam. Mogłabym orzec, że ten ból był przyjemny w porównaniu z tym co przeszłam.
                                                          ***
Robienie tatuażu trwało ponad dwie godziny. Po skończonym „zabiegu” pojechałam na większe zakupy do naszej kuchni, gdyż zauważyłam, że kończą nam się zapasy i nie wiem kiedy ma być dostawa. Droga powrotna zajęła mi około 45 minut. Kiedy wróciłam spotkałam tych 3 chłopaków, których Harry ukarał.
- Ej wy- krzyknęłam. Spojrzeli się na mnie i wręcz pożerali mnie wzrokiem. Zwłaszcza ten najbardziej wyszczekany- Zanieście to wszystko do kuchni- poleciałam.
- To Harry wydaje nam rozkazy- powiedział jeden z nich i uśmiechnął się pogardliwie.
- Masz rację. Chyba po niego pójdę. Może dostaniecie ciekawsze zadanie- 3,2,1…
- Dobra, już dobra. Zaniesiemy to- i wzięli się za tobołki. Uśmiechnęłam się triumfalnie i udałam się do domu Styles’a. Dzielił go on również z Zayn’em, Liam’em, Niall’em, Louis’em no i Logan’em. To był duży dom. Kiedy weszłam na ganek akurat spotkałam blondyna, który czuł się o wiele lepiej niż ostatnio i mulata.
- Iris- przywitał się radośnie Niall- Harry jest w domu- oznajmił.
- Dzięki- weszłam i kiedy miałam już zamknąć drzwi usłyszałam komentarz Zayn’a.
- Sam na kolejną godzinę, więc możecie pobaraszkować- puściłam to mimo uszu. Harry faktycznie był w domu i to w dodatku sam. Musiał ćwiczyć bo miał na sobie tylko szorty i był cały zalany potem.
- Cześć mała- podszedł i mnie pocałował. To dziwne, że dopiero teraz zauważyłam, że ma tyle tatuaży. Kiedy zobaczyłam motyla na jego klatce piersiowej roześmiałam się mimo woli. Harry patrzył na mnie jak na wariatkę gdyż ten napad był dziwny, nawet jak na mnie. – Co cię tak bawi?- uniósł brew. Odpięłam spodnie o trochę je obniżyłam. To samo zrobiłam z gumką od majtek. Delikatnie odkleiłam plaster i pokazałam mu moje nowe dzieło. Mój motyl był identyczny jak jego, a to był przypadek gdyż nie wiedziałam o jego istnieniu. Harry również parsknął śmiechem i przyciągnął mnie do siebie.
- Nigdy nie sądziłem, że będziemy mieli taki sam tatuaż jak kolejna żałosna parka- powiedział i mnie pocałował. – Ale podoba mi się i tak.- stwierdził.
- To się cieszę. A teraz, Haroldzie Styles- powiedziałam poważnie- Idź wziąć prysznic bo cuchniesz niemiłosiernie!
 
--------------------------------------------------------------------------------------------
Załapałam się na wtorek i jestem dumna ! xd Co sądzicie o rozdziale? Ostatnio tyle miłości na Demon Children xd Podoba wam się to czy wolicie raczej dramę? Mam nadzieję, że pojawi się chociaż te 6 komentarzy, nn do piątku, zapraszam was na mojego drugiego  bloga ;)

4 komentarze:

  1. Świetny :D
    Jest super,fajnie, ale może też być jakaś drama :D
    Ale cieszę się, że Harris są jednak :D
    Już nie mg się doczekać nn :D
    Dziękuję :* - Asia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tyle miłości!
    Aż fajnie się to czyta :)
    Iris i Harry <3 Oni są wspaniali.
    A Logan i Noah... jeżeli zniszczysz ich związek to nie ręczę za siebie hahaha

    Dominika

    OdpowiedzUsuń
  3. Iris i Harry <3 Są świetni <3
    Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń