niedziela, 16 sierpnia 2015

Rozdział 22



Rozdział 22
                                        Iris


- Harry błagam cię, zrób coś- chłopak dokładnie badał moją twarz.
- Jesteś pewna, ze gdyby Noah ci nie powiedział nie czułaś różnicy między zmianą koloru oczu? – pokiwałam głową. Gdy wrzasnęłam do pokoju wbiegł Quinn, który za wszelką cenę chciał mi pomóc. Wysłałam go więc po Harry’ego. – Nie wiem co mam o tym myśleć… Gabe nigdy nie wspominał, że nasze oczy staną się czarne. Chyba będę musiał się z nim skontaktować…
- Nie!- zaprotestowałam- Skoro nie wspomniał może nie oczekiwał, że coś takiego się przytrafi. Musimy sami ustalić co to oznacza, dobrze?
- Chyba masz racje- stwierdził.- Na razie musisz ukrywać się w domku dopóki twoje oczy znów nie przyjmą normalnej postaci. Czy tylko Quinn i Noah wiedzą?
- Jeśli Quinn nikomu poza tobą o tym nie wspomniał to tak. – Harry wstał i ruszył do drzwi.
- Pójdę z nim porozmawiać na ten temat… Jeśli chodzi o Noah’a nie będzie chyba takiego problemu, bo sam też musi leżeć w tym domu. Gdybyś czegoś potrzebowała… - otworzył drzwi.
- Harry?- przystanął i spojrzał na mnie- Mogę z tobą porozmawiać na inny temat?- skrzyżował ręce na piersi.
- Słucham. O co chodzi?
- O ciebie i Logana- odwrócił wzrok.
- Tu nie ma o czym rozmawiać. Ta przyjaźń jest skończona- wstałam i podeszłam do niego.
- Sam w to nie wierzysz. Wiem co Logan czuł, przecież sama się ukrywałam z tym, że jestem łowcą i mi darowałeś. Logan nie odszedł na zawsze, obiecał, że niedługo wróci. Czy może liczyć na kolejną szanse od ciebie?- zapytałam błagalnie.
- Szczerze w to wątpię, poza tym ty i on to co innego. - odparł, a ja wywróciłam oczami, choć on pewnie tego nie zauważył, bo były całe czarne.
- No jasne, mi wybaczyłeś, bo  jestem dziewczyną i w dodatku ci się podobam- stwierdziłam bez ogródek. Wydawało mi się, że na jego policzki wkradły się delikatne rumieńce.
- Żeby ta twoja pewność siebie cię nie zgubiła. Nie chcę o nim rozmawiać, uszanuj to. Przypominam, jakbyś coś chciała jestem do twojej dyspozycji- i wyszedł.
                                                              Sam
Rano zadzwonił telefon.
- Sam Teample- powiedziałem po odebraniu.
- Cześć, to ja Jim- usłyszałem znajomy głos w słuchawce.- Musimy porozmawiać- powiedział poważnie co mnie trochę zaniepokoiło.
- O co chodzi, Jimmy?
- Bruce nie żyje- na chwilę zamilkł- I w ten oto sposób demony mają 4. Pieczęć na swoim koncie. – zamknąłem oczy.
- Żartujesz, prawda?
- A brzmię jakbym żartował?  Sam, oni są już prawie w połowie. Trzeba w końcu zacząć coś robić. Rozmawiałem z Julianem i miał wizję. Zorganizowałem akcję. Zaatakuję dzisiaj pod wieczór Loggers Lake. Chcą złamać jednocześnie dwie pieczęcie. Spotykamy się w kempingu o trzeciej. Weź chłopaków, radzę wam wyjeżdżać już teraz.
- Do zobaczenia- rozłączyłem się w momencie kiedy Dean kierował się do wyjścia. – A ty dokąd?- rzucił mi krótkie spojrzenie.
- Na spacer.
- Mamy akcję i musimy jechać- wzruszył ramionami.
- Nie czuję się na siłach – stwierdził i nacisnął klamkę. Prychnąłem.
- Taką masz wymówkę? To nie jest zabawa Dean, i ty powinieneś doskonale to wiedzieć. Zostały dwadzieścia dwa dni do próby uwolnienia Lucyfera. Złamali już czwartą pieczęć zabijając Bruce’a…
- Bruce nie żyje?- zapytał Dean. Skinąłem głową.- Przykro mi, ale nie pojadę na akcję. Też mam prawo na normalne życie.
- Czy ty siebie słyszysz? – wrzasnąłem- Teraz, kiedy tak niewiele zostało, kiedy mamy szansę skończyć to co tata zaczął, kiedy możemy uratować świat ty się poddajesz? Normalne życie? Proszę bardzo, będziesz mógł żyć normalnie, ale to jak to się skończy- Dean zmierzył mnie piorunującym spojrzeniem.
- Tata nie żyje i to właśnie on zniszczył nam życie wciągając nas w t o bagno. Tylko teraz mam czas na normalne życie, potem już nie dostanę tej szansy, bo łowcą jest się do końca  życia.  – wyszedł trzaskając drzwiami.
 - I co teraz?- rozległo się pytanie za moimi plecami. Stali tak Julian i Luke. Musieli wszystko słyszeć.
- Zbierajcie się, jedziemy na akcje.
                                                      Dean
Poszedłem w umówione miejsce spotkać się z Arią. To naprawdę wspaniałe stworzenie. Mimo, że jest dobra, służy Bogu to mimo wszystko ma w sobie ten pazur. Czekała na mnie uśmiechnięta. To naprawdę wspaniały widok. Dziś miałem nauczyć ją jak używać ją poszczególnych broni. Kiedy tłumaczyłem jej jak je używać i do czego służą ona uważnie mnie słuchała. Gdy przechodziliśmy do praktyk nie miała z nimi najmniejszego problemu, no bo e końcu była aniołem, a dla nich to pestka. Mimo to czasami prosiła mnie o pomoc, a ja nie miałem serca odmówić. Chwile , w których mogłem ją objąć były cudowne. Sam by nie zrozumiał gdybym mu powiedział. Wie jaki jestem i nie pochwalił by tego. Bo jak taki nieczuły kobieciarz jak ja mógł naprawdę zakochać się w aniele? Wszystko było możliwe na tym świecie.
                                                             Iris
Ja i Quinn właśnie zmienialiśmy opatrunki Noah’owi, kiedy przyszedł Harry.
- Właśnie jedziemy na akcję nad jezioro, tu niedaleko. Liczę, że zostaniecie tu i nie wpakujecie się w żadne kłopoty.
- Jadę z wami- powiedział Quinn. Harry za nim mu odpowiedział spojrzał smutno na mnie.
- Nie, Quinn. Raz chłopak w twoim wieku, który o wiele dłużej trenował pojechał na akcję nie wrócił z niej. Wolimy nie ryzykować- Malcolm. Znów powróciły tysiące obrazów z tym chłopcem.
- To jak mam się przydać?- zapytał.
- Zostań tu i opiekuj się Noah’em. To bardzo ważne zadanie- chłopczyk po chwili zastanowienia uśmiechnął się.
- Ja za to pojadę. Na pewno się przydam, a z oczami na pewno da się coś zrobić. Przydałyby się…
- Okulary przeciwsłoneczne?- i wyciągnął je z kieszeni- Chciałem ci je dać na wypadek gdyby ktoś przyszedł w odwiedziny, ale możesz też je ubrać na akcję- odebrałam je i założyłam. Przez szkła na szczęście nie było widać moich oczu. – No to, Quinn opiekuj się Noah’em. Chodź Iris, czas ruszać.
                                                           ***
Mieliśmy złamać dwie pieczęcie za jednym zamachem. Na łódkach było akurat piętnastu rybaków, których należało oślepić, a do jeziora mieliśmy wlać chemikalia, które miały wybić ryby. Łatwizna. Rozdzieliliśmy się i każdy udawał turystę. Ja z Harry’n udawaliśmy parę i szliśmy za ręce.
- Biedni, nawet się tego nie spodziewają. – szepnął. Sekundę później każdy wlał swoją fiolkę. Oślepiać dopiero mieliśmy kiedy ryby wypłyną na powierzchnię, martwe. Za nim się tego doczekaliśmy ktoś wrzasnął:
- To pułapka- i pojawili się łowcy. Jedni wybiegli z ośrodka, inni z lasu, a inni byli na łódkach zamiast prawdziwych rybaków. Wyciągnęliśmy broń.
- Nie dajcie się zabić- krzyknął Harry i ruszył na pobliskich łowców. Uczyniłam to samo. Trafiło mi się dwóch siedemnastolatków, prawdopodobnie bliźniaki. Nie chciałam ich zabijać, więc postrzeliłam ich w ramiona.
- Znajcie moje dobre serce- odparłam i ruszyłam dalej. To była istna rzeź. Naszych nie zabijano, ale ich łapano. Do łowców strzelano i to celnie na ogół. Ruszyłam na pomoc jednemu z naszych. Byłam już blisko kiedy poczułam ogromny ból. Teraz mnie zastrzelono. Spojrzałam na łowcę. Dobry przyjaciel Bruce’a. Uśmiechnął się paskudnie. Kopnął mnie w brzuch i upadłam. Kopnął mnie ponownie.
- Oj malutka, Iris. Mam nadzieję, że pójdziesz do diabła-  wymierzył we mnie bronią. Nie miałam siły się bronić. Zaczęłam powoli czuć własną krew w ustach. Czyli to właśnie teraz umrę.
- Nie zabijaj jej!- warknął Harry i uklęknął przede mną, zasłaniając mnie własnym ciałem.
- Oj zabiję ją, ale pierwszy będziesz ty- oznajmił i rozległ się huk wystrzału.

 ---------------------------------------------
Przepraszam za opóźnienie, ale wczoraj miałam okropny dzień i nie byłam w stanie nic napisać. Podoba wam się rozdział? Jak myślicie, co będzie dalej? Nn pojawi się do środy, bardzo was proszę o komentarze, teraz naprawdę ich potrzebuję, zapraszam też na first-human-later-angel.blogspot.com, bo tam też dziś pojawi się nn

3 komentarze:

  1. Rozdział świetny :)
    Żeby tylko Harry'emu nic się nie stało xx

    Dominika

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny :D
    Mam nadzieję, że nie złamią pieczęci i Haris przeżyją :D
    Mam też nadzieję, że czujesz się lepiej :*
    Już nie mg się dostać nn :D
    Dziękuję :* - Asia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny rozdział :)
    Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń