wtorek, 21 lipca 2015

Rozdział 16



Rozdział 16
                                          Iris


Stałam w lesie. Słońce dopiero wschodziło.
- Iris!- usłyszałam wołanie. Znałam doskonale ten głos. Malcolm.
- Malcolm?! Gdzie jesteś?- wydarłam się. Zaczęłam gorączkowo się obracać i szukać chłopaka. Nigdzie nie mogłam go dostrzec.
- Tutaj!- głos dochodził z północnej strony. Rzuciłam się biegiem. To cudowne, że mogłam go zobaczyć. Stał samotnie na polanie.
- Malcolm- szepnęłam. Uśmiechnęłam się szeroko co on odwzajemnił.
- Jesteś cała- stwierdził.
- Tak, a czemu miałabym nie być?- popatrzyłam na niego niepewnie.
- Oni są źli i robią złe rzeczy. Ja już przez nich umarłem. Ciekawe kiedy przyjdzie twoja kolej- odparł chłodno. – Chcemy żebyś uciekła i nie dopuściła do złamania kolejnych pieczęci.
- Zaraz, zaraz. Jacy wy?- usłyszałam szmer za swoimi plecami. Odwróciłam się i zobaczyłam swoich rodziców. – Mama? Tata?- rodzicielka uśmiechnęła się do mnie ciepło i rozłożyła ramiona.
- Chodź do mnie córeczko- mimowolnie nogi same mnie do niej zaniosły. Była strasznie zimna.
- Tak się cieszę, że cię widzę- oderwałam się od niej i spojrzałam na mojego ojca- Tatusiu- opuściłam objęcia matki i mocno się w niego wtuliłam.
- Córeczko… Posłuchaj się Maloclm’a. Odejdź od nich. A już wkrótce może uda nam się do ciebie wrócić- zanim zdążyłam wypowiedzieć choć słowo rozległo się klaskanie. Spojrzałam w kierunku skąd wydobywał się dźwięk. Na polanie stał Gabe.
- Sprytnie, sprytnie przekupywać niewinną dziewczynę w taki sposób. Oh, pokażcie się już. – nagle Malcolm oraz moi rodzice zniknęli. Zza drzew wyszła dziewczyna. Wyglądałaby normlanie gdyby nie skrzydła wyrastające zza jej pleców. – Ario- Gabe skinął jej głową.
- Gabrielu- Gabe obdarzył ją uśmieszkiem pełnym kpiny.
- Żeby zniżyć się do takiego poziomu, Ario. Na serio musiałaś włamywać się do jej głowy?- wzruszyła ramionami.
- Uczę się od ciebie- rzuciła. Ten się zaśmiał.
- Gdzie się podziała ta niewinna i słodka anielica?
- Zniknęła od kiedy zacząłeś wszystko niszczyć. Proszę cię, żebyś odpuścił.- udawał, że się zastanawia.
- Hmmm. Myślę, że… Nie- pstryknął palcami, a tamta zniknęła.- Widzisz, nie tylko ja próbuję namieszać ci w głowie. Dzisiaj pojedziesz do Nashville wraz z Loganem i Harrym, żeby odebrać coś dla mnie.
- Co konkretnie?- zapytałam. Uśmiechnął się.
- Zobaczysz na miejscu- i w tej chwili się obudziłam.
                                                     ***
Trzy godziny później byliśmy już w połowie drogi do Nashville. Praktycznie cały czas panowała niezręczna cisza. Harry z każdym przejechanym kilometrem stawał się coraz bardziej spięty. Logan co chwile zerkał na niego zmartwiony. Jestem ciekawa czy Logan wie co między nami wczoraj zaszło. Mam nadzieję, że nie.
- Paliwo się kończy- zakomunikował i zjechał na najbliższą stację. Kiedy wysiadł, Harry postanowił w końcu się do mnie odezwać.
- Przepraszam- zaskoczył mnie trochę. Harry Styles i przeprosiny. – To nie miało tak być- prychnęłam.
- A jak? – przymknął oczy.
- Nie umiem ci tego wyjaśnić- i do powrotu Logan’a nikt się już nie odezwał. Kiedy chłopak wsiadł i ruszył nagle włączyło się radio.
- Witam was moje drogie dzieci- wydobyło się z głośników. Gabe.
- Cześć tato- powiedział Harry. My z Loganem milczeliśmy.
- Drobna zmiana planów. Harry, weźmiesz Iris i złamiecie jedną z pieczęci. Logan zajmie się przesyłką.
- Jaką pieczęć?- zapytałam.
- Ojcobójstwo- powiedział. Harry się cały spiął-  Taki mały prezencik, synku. I pamiętajcie: wszystko jest możliwe
- Bo wszystko zależy od nas- odpowiedzieliśmy bez zapału. Wtedy radio się wyłączyło.
- Ojcobójstwo?- zapytałam od razu.
- Zabicie ojca- wytłumaczył mi Logan. Spojrzałam na Harry’ego.
- Twojego ojca?- skinął głową- I ty się na to godzisz?
- Tak- odwrócił się i spojrzał mi w oczy.- Zabił bym skurwysyna już dawno temu- odparł szorstko.
                                                    Dean
Trzymałem w dłoni starą fotografie. Była na niej nasza szóstka. Na kanapie na środku siedziała mama i trzymała małą Iris. Ja i Sam siedzieliśmy po jej obu stronach. Nade mną stał Jim a nad Sammy’m tata. To chyba była nasza ostatnia wspólna fotografia. Wtedy byliśmy jeszcze szczęśliwi. Nie wiedzieliśmy co nas czeka. Nie mieliśmy pojęcia, że zostaniemy skazani na nienormalne życie. Z mojego zamyślenia wyrwała mnie ręka na moim ramieniu. Odwróciłem głowę i napotkałem spojrzenie zielonych oczu. Aria
- Byliście szczęśliwi- znów spojrzałem na fotografię.
- Byliśmy. Co cię tu sprowadza?- spytałem.
- Przykro mi to mówić, ale twoja siostra cię nienawidzi.
- Oh, świetnie. I to mi chciałaś przekazać? Dzięki wielki za przypomnienie mi jakim beznadziejnym bratem jestem – westchnęła.
- Nic nie rozumiesz. Oni ją karmią kłamstwami. A najgorsze jest to, że ona zaczęła w nie wierzyć. Próbowałam ją przekonać, żeby od nich uciekła, ale przyszedł Gabe i…
- Widziałaś się z Iris?- zapytałem zaskoczony. Pokręciła głową.
- Weszłam do jej snu. Niestety mimo, że pokazałam jej rodziców i jej przyjaciela nic nie zadziałało. Musimy coś zrobić Dean. Musimy ją uratować- powiedziała załamanym głosem.
- Ale jak to zrobimy?- pokręciła głową.
- Nie wiem. Naprawę nie wiem. Ty ją znasz lepiej. Jak moglibyśmy ją przekonać, żeby do nas wróciła i stanęła po naszej stronie.
- Muszę z nią porozmawiać, Ario. Może uda mi się jej to wszystko wyjaśnić- uśmiechnęła się.
- Mam nadzieję, że ci się uda- i zniknęła tak nagle jak się pojawiła.
                                                        Iris
Harry szedł prędko nie zwracając na mnie najmniejszej uwagi. Mogłabym spokojnie uciec, jednak zostawienie go w takim stanie nie było dobrym pomysłem. Zatrzymał się dopiero przed starą kamienicą.
- Powiesz mi o co chodzi?- zacisnął zęby.
- To nie twój zasrany interes- złapałam go za ramię.
- Zaraz mam ci pomóc przy jego zabiciu. Chcę wiedzieć czemu tak go nienawidzisz- strzepnął moją rękę.
- Niepotrzebne ci to do szczęścia- warknął. Przysięgam, że zaraz wybuchnę.
- Powiedz mi do cholery co on ci zrobił- wysyczałam.
- Spierdolił mi życie, wystarczy?- zacisnęłam pięści.
- Tyle o mnie wiesz, a ja tobie praktycznie nic. Powiedz mi o co chodzi z twoim ojcem- i wtedy nastąpił wybuch. Harry z całej siły przyłożył pięścią w pobliską ścianę. Poleciała jego krew.
- Jest pierdolonym zjebem! Wszystkie pieniądze zawsze przepuszczał na alkohol, fajki, dziwki albo trawkę! Ja i moja starsza siostra chodziliśmy w starych szmatach i głodowaliśmy. On mnie nienawidził. Bił mnie kablem. Kiedy skończyłem czternaście lat zaczął mnie wystawiać na walki uliczne. Po roku stałem się istnym terminatorem. W ten sposób na nas zarabiałem. Ale już wtedy było za późno- z krzyku przeszedł na szept.
- Za późno na co, Harry?- zjechał po ścianie i ukrył twarz w dłoniach.
- On ją zabił- wyszeptał.
- Kogo?
- Moją siostrę! Od kiedy mama umarła, on ją… On ją molestował od kiedy miała dziesięć lat, Iris. Pamiętam jak wracałem do domu, a on zamykał się z nią w pokoju. Ona się darła, a on jęczał z podniecenia. A ja nic nie mogłem zrobić, bo on lał mnie do nieprzytomności. Kiedy Gemma skończyła 15 lat postawiła się mu. Powiedziała, że pójdzie z tym na policje. A on znów ją zgwałcił. Tylko, że w okropniejszy sposób. A ona tego nie przeżyła…- z jego oczu toczyły się łzy. Uklęknęłam koło niego i mocno go przytuliłam.
- To nie twoja wina, Harry. To psychol, a  ty byłeś dzieckiem. – zaszlochał. Wytarłam wierzchem dłoni jego łzy.- Chodź. Wykończymy tego dupka raz na zawsze- złapał mnie za dłoń i poprowadził mnie do kamienicy. Mieszkanie jego ojca mieściło się na drugim piętrze. Weszliśmy bez pukania. Cały dom był zadymiony papierosem. Śmierdziało. Ojca zastaliśmy w sypialni… Nie samego. Wybraliśmy nieodpowiedni moment kiedy zabawiał się z jakąś obleśną babką. Nigdy nie miałam nic do grubych… Ale ta baba była obrzydliwa! Zresztą on nie lepszy. Przerwał na chwilę posuwanie jej od tyłu i raczył nas obrzucić spojrzeniem.
- Nareszcie wróciłeś gnojku. I przyprowadziłeś jakąś dziwkę- te słowa skierował w moim kierunku- Ile razy mam ci powtarzać, żebyś nie wchodził do mojej sypialni jak jestem zajęty.
- Nigdy nie nazywaj Iris dziwką. I to koniec zabawy, tatusiu- wyciągnął broń i wymierzył w ojca. Kobieta wydała z siebie pisk.
- Spokojnie, Rita. Nie ośmieli się- Harry się zaśmiał.
- Oj, nie znasz mnie- i pociągnął za spust. Głowa jego ojca opadła na tyłek Rity, a mózg rozbryzgał się na ścianie. Kobieta krzyknęła.- Wypierdalaj stąd albo skończysz jak on- pokazał kolbą na zwłoki ojca. Rita szybko się z niego wysunęła, odziała się szlafrokiem i wybiegła z mieszkania. Spojrzałam w oczy Harry’ego. Dostrzegłam w nich ulgę.- Chodź, Iris. Wracajmy do domu- wziął mnie za rękę i wyprowadził z tego mieszkania jak gdyby nigdy nic
                                                          ***
Z Loganem umówiliśmy się koło samochodu. Kiedy wróciliśmy czekał już na nas. W środka naszego auta siedział jakiś chłopak, około 13 lat. Spojrzeliśmy na szatyna zdziwieni.
- Kto to jest?- zapytał Styles. Logan spojrzał smutno na chłopaka, który patrzył na nas z przerażeniem.
- To Quinn. Nasz nowy brat

---------------------------
Co sądzicie o rozdziale? Bo moim zdaniem jest okej. Spodziewałyście się takiego zwrotu akcji? Czy Harry postąpił słusznie? Do tych, którzy czytali moje poprzednie opowiadanie:  Wolicie Arie czy Dianę i czy macie jakiś konkretny powód? Nn powinien pojawić się do pt, czekam i dziękuję za komy ;*

4 komentarze:

  1. Nie mogę zdecydować się pomiędzy Arią i Dianą :)
    Rozdział świetny. Naprawdę mi się podoba.
    Biedny chłopak. Już mu współczuję.

    Dominika

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział. Wszystko cudnie napisane. Dobrze ze Harry zabił swojego ojca. Iris miała ten dziwny sen, ale i tak to świetne. Czekam na nn i zapraszam do mnie <33

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział :) Chyba dobrze,że Harry zabił swojego ojca tak mi się wydaje :D
    Czekam na next :)
    Weny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super :D
    Wydaję mi się, że Harry dobrze postąpił :D
    Szkoda mi tego chłopca :(
    Już nie mogę się doczekać nn :D
    Dziękuję :* - Asia :)

    OdpowiedzUsuń