Rozdział zawiera drastyczne sceny. Czytasz na własną odpowiedzialność.
Rozdział 4
Sam
- Wygląda na to, że jestem waszym
bratem- po wypowiedzeniu tych słów zapadła cisza. Dean wpatrywał się w niego
jak w zwierzynę. Zacisnął pięści tak mocno, że było słychać jak jego knykcie
przeskakują.
- Nie wiem kim jesteś ani czego
chcesz, ale zaraz wylecisz stąd na zbity pysk- wycedził przez zęby mój brat-
Jim, kim do cholery jest ten gnojek?- nie dostał odpowiedzi- Jim?- a Jimmy
dalej nie odpowiadał. Stał oparty o ścianę ze spuszczonym wzrokiem. Wypuściłem
powoli powietrze i usiadłam na pobliskim krześle. Złapałem się za głowę. Jak to
możliwe, że mieliśmy brata i nikt nam o tym nie powiedział? To takie…
Niemoralne. Czy to słowo to oddaje?
- Od kiedy wiedziałeś, Jim?- tyle
udało mi się wykrztusić. Mężczyzna westchnął.
- Wiedziałem, że coś ukrywa od kiedy
powrócił z jednej misji. Przez długi czas nie chciał powiedzieć co. Kiedy dwa
lata temu wyruszył na tą samotną wyprawę dał mi skrzynkę z najpotrzebniejszymi
zapiskami, które ukrywał nawet przed wami… Powiedział, że jeśli nie wróci na
wyznaczony termin i nie da znaku życia, mam ją otworzyć i poznać prawdę. Wrócił
tydzień po terminie, wcześniej nie uprzedzając. Jestem tylko człowiekiem, a
ludzka ciekawość jest przekleństwem. Otworzyłem ją i były tam informacje o nim-
spojrzał na naszego gościa. – Nie mam wątpliwości, że to wasz brat. Przykro mi-
powiedział już cicho. Spojrzałem na Dean’a. Na jego twarzy malował się ból.
Nasi rodzice nie żyli, Iris została porwana, a my się dowiadujemy, że mamy
przyrodniego brata.
- Dwa lata- powiedział Dean- Pieprzone
dwa lata wiedziałeś i nic nam nie powiedziałeś?- Jim nawet nie próbował się
bronić. Stał i słuchał.- Uważałem cię za przyjaciela, może nawet za ojca! A ty
co? Nie powiedziałeś, że mamy brata! Nie wiem jak mogłem ci ufać- udał się w
kierunku wyjścia.
- Dean…- odwrócił się i spiorunował
mnie wzrokiem.
- Aktualnie mam do znalezienia moją
siostrę. Pytanie teraz czy idziesz ze mną, czy zostajesz z nimi- wycelował
palcem z blondyna.
- Dean, posłuchaj mnie…- prychnął.
- Jesteś naiwny, Sammy- powiedział i
wyszedł trzaskając drzwiami. Nie wiedziałem co mam robić. Biec za nim czy
domagać się wyjaśnień od tej dwójki.
- Chyba mnie nie polubił- mruknął
chłopak. Odwróciłem się do niego.
- Gadaj kim jesteś i czego chcesz- powiedziałem
stanowczo.
- Mówiłem przecież, że jestem…
- Waszym bratem. Nie o to mi chodzi.
Jak się nazywasz i czego tutaj szukasz- wyciągnął w moim kierunku rękę.
- Lucas John Smith- skrzywiłem się.
Nosił drugie imię po naszym ojcu.
- Sam Teample. – z niechęcią podałem
mu dłoń. – To po co przyjechałeś?
- Szukałem ojca, ale dowiedziałem się,
że się spóźniłem- odwróciłem wzrok- przykro mi z jego powodu.
- Tak, mnie też. Po co go szukałeś? –
wzruszył ramionami.
- Sprawy prywatne. – uniosłem brew, a
on wywrócił oczami- Chcę zostać łowcą. – zaśmiałem się.
- Skoro tata nie wciągnął cię w ten
biznes wcześniej niech tak pozostanie i teraz. Masz szanse na normalne życie.
Nie marnuj tego.
- I tak nic mi już nie zostało. Chcę
wam pomóc. Mogę poszukać z wami naszej siostry.
- Nie ma mowy…- zacząłem.
- No dobra- usłyszałem głos za swoimi
plecami. Kiedy Dean wszedł z powrotem? – W miasteczku obok jest gniazdo
wampirów, prawda Jim?- mężczyzna skinął głową.- Powiemy mu co i jak, weźmiemy
go ze sobą i przetestujemy. Jeśli pokaże, że nadaje się na łowce i dalej będzie
chciał to robić, proszę bardzo. A jeśli nie… To wróci tam skąd przyszedł. Umowa?
- To nie jest..
- Stoi- Lucas podał rękę Dean’owi. I
jak ja wytrzymam z drugim takim samym charakterem jak Dean?
Luke |
Iris
Obudziły mnie czyjeś kroki. Zaraz,
kiedy ja zasnęłam? Ostatnie co pamiętam to słowa Harry’ego : „Powitajcie naszą
nową siostrę i córkę demona”. Musiałam wtedy stracić przytomność. Córka demona?
Jak to możliwe? Przecież moim ojcem jest w 100% John Teample, a matką Camille
Teample. Co on wymyśla? Usłyszałam cichutkie pukanie.
- Proszę- w pokoju pojawiła się głowa
Malcolm’a. Uśmiechnęłam się do niego, co on odwzajemnił. – O co chodzi?
- Na dole czeka Logan. Mam go
wpuścić?- pokiwałam głową. Młody zniknął i pobiegł na dół. Usłyszałam wymianę
zdań i kroki na schodach. Potem ponownie zapukano do moich drzwi.
- Proszę- do pokoju wszedł Logan.
Uśmiechnął się do mnie ciepło.
- Obudziłaś się na szczęście. Spałaś
dobre pół doby- zaskoczona wyjrzałam za okno. Faktycznie, było już jasno.
- Co się wczoraj stało?- podszedł do
okna.
- Niektórym zdarza się, że mdleją
podczas rytuału przemiany. To nic takiego- patrzyłam na jego plecy.
- Jakiego rytuału przemiany? Proszę
powiedz mi o co w tym wszystkim dokładnie chodzi – westchnął.
- W dzień twoich narodzin, demon
przyszedł i napoił cię swoją krwią. Kiedy miałaś pięć lat zabił twoją matkę,
prawda?- nie odpowiedziałam- Zrobił to, coś na kształt ofiary. Od zeszłego roku
zbiera wszystkie swoje dzieci w tym miejscu i przemienia je w demony- moje
źrenice powiększyły się. – Ty byłaś ostatnia.
- To niemożliwe. Kłamiesz. To nie może
być prawda- kręciłam głową.
- Przykro mi, Iris. Powiedziałem ci
prawdę. Teraz musisz ją przyswoić. – zamknęłam oczy. Czemu ja? Przecież jestem
łowcą. Nie mogę być demonem. To musi być kłamstwo. Albo koszmar. Tak, obudź
się, Iris. Proszę cię! – To nie jest wcale takie złe. Przyzwyczaisz się.
- Jest złe. Mój ojciec przez
trzynaście lat polował na tego demona. Poświęcił bardzo dużo. I po co? Teraz
jego córka jest także córką demona!- krzyknęłam i rzuciłam lampką nocną o
ścianę.
- A więc pochodzisz z rodziny łowców?-
zapytał. – Nie bój się, twój tata cię nie skrzywdzi. – odwróciłam wzrok.
- Mój tata nie żyje od roku.
- Przepraszam…- usłyszeliśmy pukanie i
do pokoju wtargnął Harry.
- Logan, musimy jechać. – spojrzał na
roztrzaskaną lampkę. – Nie ładnie niszczyć – prychnęłam. -Chodź już. Tobą
zajmie się Zayn- odwrócił się i wyszedł. Logan spojrzał na mnie ze współczuciem
i również opuścił pokój. Położyłam się i zastanawiałam co dalej. Faktycznie
jestem demonem? Przypomniałam sobie o czarnej kredce w mojej kieszeni.
Odsunęłam dywan i narysowałam klatkę na demona. Kiedy inne dzieci uczyły
rysować się kwiatki, ja uczyłam się tego. Po paru minutach pułapka była gotowa.
Wzięłam głęboki oddech i weszłam do niej. Potem swobodnie wyszłam. Skoro na
mnie nie działa nie mogę być demonem. Usłyszałam głos Zayn’a, Zaraz tu będzie.
Szybko pułapkę przykryłam dywanem i czekałam. Stanęłam tuż przed nią. Kiedy
mulat pojawił się w pokoju uśmiechnęłam się chytrze i pokazałam mu środkowy
palec. Wkurzył się i ruszył w moim kierunku. Na moje szczęście utknął w klatce.
Pokazałam mu język i ruszyłam do drzwi. Mam szansę na ucieczkę. Kiedy tylko
wyszłam za próg natknęłam się na czyjąś klatkę piersiową. Spojrzałam do góry i
napotkałam lodowate, niebieskie oczy i uśmiech rekina. Potem zapadła ciemność.
***
Obudziłam się przykuta do krzesła. No
nie, znowu?! W kącie stali Zayn i chłopak , który mnie ogłuszył.
- Harry by nie chciał…
- Nie obchodzi mnie Harry. Trzeba się
tym zająć natychmiast. Tata by tego chciał. Nie sądzisz?
- Można to załatwić w normalny sposób,
a nie…
- Zayn. Ona już drugi raz cię
przechytrzyła. To ja się nią zajmę. Idź nadzorować tych matołów.- mulat
westchnął i ruszył w kierunku drzwi. Spojrzał na mnie ze współczuciem. To
dziwne. Zayn i współczucie. Kiedy wyszedł tamten zakluczył drzwi. Znów się
wyszczerzył.
- Wypuść mnie- warknęłam. Zaśmiał się
i podszedł do mnie. Zaczął całować moją szyję, a potem przygryzł płatek mojego
ucha- Jesteś obrzydliwy.- zaśmiał się.
- Może i tak… Ale ty też masz coś
obrzydliwego. I ja teraz wiem gdzie to jest- dotknął mojego biodra. Cholera, no
tak! Przecież cały czas miałam tatuaż chroniący przed opętaniem. Dlatego nie
jestem jeszcze demonem. – Wiedziałem, że masz coś do ukrycia od kąt zemdlałaś
na wieczerzy.
- Podobno innym też się to zdarzyło.
- Kto ci takich głupot naopowiadał?
Nawet ten dzieciak Malcolm ustał do końca. Jesteś pierwsza w historii.- Logan
mnie okłamał. Ale dlaczego? Co chciał przez to osiągnąć? – Nie ważne. Musimy
zaczynać.- krzesło na którym siedziałam zmieniał na pozycje leżącą. Wziął nóż i
przeciął moje spodnie.
- Co ty wyprawiasz?- zapytałam.
- Usuwam to cholerstwo. – podszedł do
kominka i wyciągnął z niego łom. Widać, że nagrzany. Skierował się do mnie i
uklęknął koło mojego biodra. Pocałował je.- A tak w ogóle, to jestem Adam- i
przyłożył metal do mojego tatuażu. Z mojego gardła wydobył się krzyk. On
natomiast roześmiał się. Docisnął bardziej. Czułam jak wypala moją skórę.
Krzyczałam głośniej. Ale nikt nie przybędzie na pomoc. Bo gdziekolwiek byliśmy,
byliśmy sami. Ja i ten psychopata. Sami.
Adam |
---------------------------
Witam. I jak, rozdział się podoba? Myślałam, że bardziej rozpisze ostatnią scenę, ale nie miałam już siły. Co sądzicie o wydarzeniach do tego momentu? Historia wydaje się ciekawa? Nn pojawi się dopiero w pt, ponieważ dziś o 4 moja partnerka z wymiany wróciła do domu, a ja mam do nadrobienia z 10 sprawdzianów ( a do żadnego nic nie umiem). Proszę o komentarze i podawanie bloga dalej ;)
Super :D
OdpowiedzUsuńKurde, nie mógł jej tego wypalić :(
Ta historia jest straasznie fajna i wciąga :D
Już nie mogę doczekać się nn :D
Dziękuję :* - Asia :)
Świetny!
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo mi się podoba.
Biedna Iris :(
A ten Adam? To serio jakiś psychopata!
Czekam na next.
Dominika
Super świetne . Jestem ciekawa co z nią teraz będzie. Czy chłopcy polubią NOWEGO brata. Ta historia tak mnie wciągnęła ze nie wiem ❤💕 czekam na nn i zapraszam do mnie :** 😍
OdpowiedzUsuń