poniedziałek, 22 czerwca 2015

Rozdział 10



Rozdział 10

                                     Iris



Byłam strasznie zawiedziona. Jednorożec  to mityczne stworzenie, silne, dzikie i okrutne, którego człowiek nie był w stanie okiełznać. W tym parku rozrywki kłamali. Jednorożce wcale nie były potulne i zawsze chętne do zabawy. Kiedy tylko któraś z tych rozkapryszonych dziewczynek mówiła, że by takiego chciała wywoływała u mnie śmiech i jakąś pogardę. To z kolei prowadziło do krzywienia się na mnie opiekunów, a raz nawet musiałam stać w kącie ( nigdy nie stałam w kącie i przyznam, ze było to upokarzające). Około piętnastej miałam już dość tego miejsca. No cóż, na tatę poczekam na zewnątrz. Chwyciłam swojego pluszowego jednorożca (bo każde dziecko miało okazje zrobić sobie takiego pluszaka) i niezauważalnie prześlizgnęłam się przez bramkę. Następnie ubrałam swoje buty. Skierowałam się do wyjścia. Niestety na mojej drodze stanął gruby ochroniarz.
- Nie wypuszczę cię samej, malutka- oznajmił.
- Wcale nie jestem sama- odparłam twardo. Ujrzałam mężczyznę, który przed chwilą wyszedł- To mój tata- skłamałam- Mogę już iść? – mężczyzna westchnął.
- Tak, idź już.- wybiegłam z tego miejsca i udałam się kawałek dalej. Tam usiadłam na krawężniku. Teraz trzeba czekać.
- Nie masz prawa się do niej zbliżać!- zbudził mnie krzyk Malcolm’a. Błyskawicznie podniosłam się do pozycji siedzącej.
- Taki gówniarz jak ty nie będzie mi mówił co mi wolno, a czego nie!- odpowiedział mu wściekły Harry. Tego dupka tu brakowało. Wparował do mojego pokoju bez pukania. Za nim przybiegł Malcolm.
- Przepraszam, próbowałem go zatrzymać- zaczął się tłumaczyć.
- W porządku Malcolm- uspokoiłam chłopca. – Idź na dół. Sama sobie dam radę- jeszcze przez chwilę stał w miejscu i się nie ruszał. Potem się odwrócił i wyszedł z pokoju.- Czego chcesz?- warknęłam na Harry’ego.
- To takie żałosne, że jest w tobie aż tak beznadziejnie zakochany- skomentował. Wywróciłam oczami.
- Ty jesteś beznadziejny, Styles- uśmiechnął się.
- W twoich ustach brzmi to jak komplement. I chcesz mi powiedzieć, że to nie jest ani trochę dla ciebie denne, że ten smarkacz się w tobie podkochuje?- miał trochę racji. To było trochę żałosne. Przecież między nami było z pięć lat różnicy, a w dodatku to ja byłam starsza, nie on. Harry musiał wyczytać to z mojej twarzy.- A jednak.
- Dopóki mi tego nie okazuje jest w porządku- stwierdziłam i taka była prawda. Tą dobroć Malcolm’a starałam się traktować jako przyjacielski gest. I na ogół to wychodziło.
- Skoro tak twierdzisz. – przyjrzał mi się- Makabrycznie wyglądasz- prychnęłam.
- Ciekawe kto do tego doprowadził.- i wtedy całą moja nienawiść powróciła- Właściwie czemu ja z tobą rozmawiam? Wynoś się stąd! Nie chcę oglądać twojej parszywej mordy!- wrzasnęłam.
- Ej, ej, ej spokojnie!- powiedział Harry zasłaniając się rękoma- Co cię napadło?
- Co mnie napadło?! Zacznijmy od tego, że mnie porwaliście! Przetrzymujecie mnie tu wbrew swojej woli! Karzecie mi pracować dla psychola, który zabił moją mamę! Cały czas jestem bita i poniżana jak jakaś szmata! Kazaliście mi zabić moich ludzi , a co potem? Potem ten wasz psychol, Adam mnie zlał i bił mnie z każdym krokiem do domu!- chwyciłam lampkę i rzuciłam nią w chłopaka. Rozbiła się o ścianę.
- Gdybyś była mniej oporna i mówiła prawdę to…
- Mniej oporna?! Ha! Gdybym była mniej oporna już dawno każdy z was by mnie zaliczył! Skoro jestem dla was gówno warta to czemu mnie tu trzymacie, co?- tym razem poleciała w niego poduszka.
- Nikt nie powiedział, że jesteś gówno warta! Jesteś jedną z ważniejszych osób! Poza tym…- zaczął, ale nagle urwał.
- Poza tym co?- krzyknęłam na niego.
- Poza tym, twoim koleżkom udało się zwiać- zesztywniałam.
- Co powiedziałeś?
- Tym twoim baranom udało się uciec. Żyją!- krzyknął. Następnie złapał się za głowę i zawył z bólu.
- Harry?- odezwałam się zszokowana.
- Idź stąd- wyjęczał z bólu, a potem krzyknął. Z jego nosa poleciała krew.
- Harry, czy ten skurwiel miesza ci właśnie w głowie?
- Tak. Idź stąd- wrzasnął. Powinnam wyjść. Powinnam zostawić go samego żeby cierpiał. Ale on mi pomógł. Został ze mną. Westchnęłam i uklęknęłam koło niego. Położyłam sobie jego głowę na kolanach.
- Co mam robić, Harry?- zapytałam.
- Idź stąd i już nigdy się nie stawiaj- wyjęczał. Pokręciłam głową.
- Przykro mi, ale nie zrobię tego. Jak mogę ci pomóc Harry? Co mam zrobić żeby przestał?- otworzył oczy i spojrzał w moje.
- To minie. On zaraz przestanie. Po prostu zostań ze mną. To wystarczy- szepnął. Przez kolejne pół godziny Harry zwijał się z bólu. Cały czas go obejmowałam. Nie wiem w jaki sposób miało mu to pomóc. Może ten twardziel po prostu ni chciał przechodzić tego sam?
Po tych katuszach usnął. Położyłam jego głowę na poduszce, którą wcześniej w niego rzuciłam i wyszłam.
                                                     Dean
Pojechaliśmy do małego miasteczka niedaleko o nazwie Steelville. Wynajęliśmy pokój w motelu. Julian właśnie smacznie spał. Nie dziwię mu się, bo ledwo wyszedł z tego pożaru. Luke uparł się, że nic mu nie jest.  Siedział na parapecie i wyraźnie nad czymś rozmyślał. Cały czas trzymał się za brzuch.
- Na pewno nic ci nie jest? – zapytałem.
- Na pewno- odparł twardo.
- No dobra, ale jak coś szpital jest niedaleko, a…
- Dean- spojrzał mi w oczy- Nic mi nie jest. Nie potrzebuję jechać do szpitala.
- Skoro tak uważasz- tak naprawdę to nie chodziło o to, że aż tak się o niego martwiłem. Po prostu nie mogłem tutaj siedzieć i nic nie robić. Od razu dopadały mnie myśli. I cały czas słyszałem słowa Juliana:
- Widziałem ten pożar. Widziałem sprawcę.
- Tak? To kto to do cholery zrobił?
- Iris .
Czy moja siostra była zdolna, żeby zrobić coś takiego? Nie, nie była. Na pewno. Chyba, że zrobili jej pranie mózgu. Może to opętanie? Tak, to musiało być to. Nie ma innego logicznego wyjaśnienia.
Z łazienki wyszedł Sam. Skończył brać prysznic. Spojrzałam na Lucasa.
- Twoja kolej młody- powiedziałem. Chłopak chwycił czyste ubranie i wszedł do pomieszczenia. Kiedy usłyszałem szum wody zwróciłem się do Sama- Dziwnie się zachowuje, nie uważasz?
- Sprecyzujesz o co ci chodzi? Bo jak dla mnie zachowuje się normalnie.
- Wydaje się chory. – Sam westchnął.
- Biologia nigdy nie była moją mocno stroną, dlatego nigdy nie poszedłem na medycynę, ale Dean… Zachowuje się normalnie jak na chłopaka, który prawie usmażył się żywcem. Nie szukaj pretekstu, żeby go zostawić. – prychnąłem.
- Gdybym chciał go zostawić już dawno by go tu nie było. Po prostu bardziej nam się przyda zdrowy, nić chory- mój brat się uśmiechnął.
- Lubisz go, Dean- parsknąłem śmiechem.
- Gdzie tam- machnąłem ręką. Uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- Przyznaj się. Co w tym złego, że w końcu przekonałeś się do przyrodniego brata?- szturchnął mnie.
- Wcale się nie przeko…
- Akurat- powiedział Julian, który w tym momencie się obudził. – W ciągu jednej doby wasze stosunki uległy diametralnej zmianie. Jesteśmy dumni z Sam’em. – kiedy usłyszałem, że woda ucichła kazałem zmienić temat- Miałem wizję. Szykuje się akcja. Jutro zjedzie się tu cała zgraja demonów. W tym wasza siostra i mój brat. Możemy ich odbić. – uśmiechnąłem się i przybiłem sobie z Sam’em piątkę.
- To cudowna wiadomość- usłyszeliśmy, że Luke wymiotuje. Cała nasza trójka spojrzała na drzwi od łazienki.- Luke, wszystko dobrze?
- Tak!- odkrzyknął i znowu wymiotował. Spojrzałem znacząco na chłopaków i ruszyłem w stronę drzwi. Zapukałem.
- Uwaga wchodzę- nie czekając na odpowiedź wszedłem. Luke spojrzał na mnie. Jego twarz była we krwi. – Co się dzieje?
- Nic- wyszeptał po czym zwymiotował krwią. Podbiegłem do niego.
- Szybko, musimy zabrać go do szpitala! – wrzasnąłem przerażony. 

---------------------------- 
I co sądzicie o rozdziale? Jak myślicie co jest z Lukiem? (czuje, że nikt się nie domyśli^^) Iris dobrze zrobiła, że została z Harrym? Nn pojawi się do piątku, bardzo was proszę o komy, bo 3 jakoś nie dają satysfakcji, a jeśli chodzi o nowe opowiadanie to zajmę wezmę się za nie jak już w wakacje( tylko nadal nie wiem czy chcecie czy nie :/ )

3 komentarze:

  1. Świetny :D
    Jejku, co jest Lukowi? :o Oby wyzdrowiał :)
    I bd AKCJA!!!!! :D
    Już nie mogę się doczekać nn :D
    Dziękuję :* - Asia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Żeby Luke wyzdrowiał :)
    Świetny rozdział :)
    Czekam na następny :)
    Weny :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział świetny.
    Cieszę się że Iris została z Harrym.
    Biedny Luke. Ciekawe co mu jest :)

    Dominika

    OdpowiedzUsuń